Słuchaj podcastu i obserwuj nas tam, gdzie Ci najwygodniej:
Dziś jesteśmy w Zamościu. Znakiem rozpoznawczym miasta jest jego idealność – harmonia przestrzenna i architektoniczna, która jest owocem spójnej i genialnej myśli fundatora, wprawionej w życie przez utalentowanego budowniczego. Zamoyski i Morando stworzyli miasto, które bez cienia przesady można nazywać „Padwą północy”. Zamość to realizacja tej rangi, że w zasadzie i Padwa nie obraziłaby się chyba, gdyby nazywano ją „Zamościem południa”. Rękoma Moranda wystawił sobie Zamoyski pomnik, który do dziś głosi jego chwałę i niezmiennie zachwyca. Jak bowiem wiadomo, nie ma lepszego upamiętnienia, a już na pewno dla ludzi tego kalibru i zamaszystości, co lokacja własnego miasta nazwanego imieniem założyciela.
Kim był Bernardo Morando?
Postać architekta do dziś budzi sporo niejasności i przypuszczeń. Badacze spierają się o jego pochodzenie i miejsce urodzenia. Niektórzy – i ci chyba dominują – sądzą, że urodził się w Padwie, inni natomiast jako miejsce narodzin wskazują Wenecję. Zadania nie ułatwia fakt, że w miastach północnej Italii nie brakowało osób noszących to nazwisko. Zostawmy jednak kwestię pochodzenia i płynnie przenieśmy się w czasy, gdy Morando był już w Polsce. Warto bowiem podkreślić, że architektonicznej przygody na obszarze Rzeczypospolitej nie zaczął wcale od budowy wspaniałego miasta i twierdzy. Pierwszą wzmiankę o aktywności pana Bernarda znajdujemy pod rokiem 1571. Wówczas to wystąpił jako świadek przed warszawskim sądem wójtowskim, a sprawa dotyczyła jego kolegów po fachu i Włochów również – Jana Baptysty di Quadro oraz Jakuba Parra. Quadro związany był z Poznaniem, Parr natomiast ze śląskim Brzegiem. Do Warszawy zjechali, by zająć się przebudową Zamku Królewskiego, nie obyło się jednak bez sporów o wzajemne rozliczenia, stąd sprawa trafiła przed sąd, a przed ten sam trybunał trafił też Morando, który musiał znać szczegóły niechęci między swoimi kolegami.
Obywatel Warszawy
Wielki budowniczy Zamościa był obywatelem Warszawy. Jego kontakty z miejscowym środowiskiem zacieśniło jeszcze małżeństwo z warszawską mieszczką – Katarzyną z domu Rymarz. Być może było to małżeństwo z wielkiej miłości, ale w całej tej „transakcji” wyczuwalna jest również szczypta rozsądku. Katarzyna była bowiem wdową po muratorze Antonim Italusie. Dziś murator może się kojarzyć z człowiekiem, który wznosi mury, ale pan Antoni był przedsiębiorcą budowlanym pełną gębą i największym tego czasu handlarzem materiałów budowlanych w całej Warszawie i okolicach. Jako nowy mąż wdowy po znanym budowniczym, Morando domykał formalne i finansowe sprawy zapoczątkowane przez Antoniego. Stąd też popularne, a niczym niepoświadczone źródłowo przekonanie, że warszawskim dziełem Bernarda jest również przebudowa Mansjonarii.

Rynki Zamościa – Wielki, Wodny i Solny
No ale miało być o Zamościu. Morandowskie miasto szczyci się trzema rynkami – Wielkim, Wodnym oraz Solnym. Oś, na której rozkładają się place, jest jednym z czynników przesądzających o porządku i harmonii, z jaką kojarzy się Zamość. Szczególnie największy spośród placów z jego smakowitym ratuszem i wspaniałymi kamienicami sprawia, że miasto zdaje się w pełni zasługiwać na miano idealnego. Trzeba jednak powiedzieć, że rynków w Zamościu jest więcej, a ten, o którym zaraz opowiemy, wcale do idealnych nie należy.
Nowy Rynek w Zamościu
Zamość lokowano w roku 1580, jak zatem można się spodziewać, jego powierzchnia powiększyła się wielokrotnie względem pierwotnej. Dzisiejsze miasto liczy sobie około trzydziestu kilometrów kwadratowych, a renesansowa „starówka” stanowi tylko ułamek jego obszaru. W ramach dzisiejszych granic administracyjnych znajdziemy nie tylko dawne wsie, ale też większe osady. Zamość nie jest może miastem wielokrotnym, ale jedna z miejscowości włączonych w granice ośrodka cechowała się charakterem bardzo miejskim. Mowa o Nowej Osadzie z jej centralnym placem, nazywanym zresztą Nowym Rynkiem.
Historia Nowej Osady koło Zamościa
W ramach jednostek pomocniczych, na jakie podzielone jest miasto, funkcjonuje dzielnica zwana Nowym Miastem. To właśnie dawna Nowa Osada, która zamykała się w granicach wyznaczonych dziś przez tory kolejowe od północy, ulicę Odrodzenia, Orląt Lwowskich i Lipską od zachodu, rzekę Łabuńkę od południa oraz współczesną granicę Zamościa od wschodu.
Nowa Osada powstała w roku 1822, co miało związek z rozbudową zamojskiej twierdzy. Właśnie wtedy zlikwidowano dawne przedmieścia, by uwolnić miejsce pod rozbudowę dzieł fortecznych. Zdecydowano wówczas, że pas o szerokości tysiąca dwustu metrów od murów zostanie wolny od zabudowy, natomiast w promieniu dwóch tysięcy czterystu metrów od obwarowań będzie można wznosić jedynie drewniane domy. Mieszkańcy zrównanych z ziemią przedmieść przenieśli się do Nowej Osady, a w krótkim czasie liczebność miasteczka została zasilona falą żydowskich osadników.

Układ przestrzenny Nowego Zamościa
Jak już wspomniano, centralnym placem Nowego Miasta był rynek, który w swoim układzie powtarzał Rynek Wielki, choć sporo przewyższał go, jeśli chodzi o wielkość. Warto bowiem dodać, że główny plac Zamościa to kwadrat o boku stu metrów, podczas gdy Nowy Rynek to prostokąt o wymiarach sto dziesięć na sto pięćdziesiąt. Podobnie jak przy Wielkim Rynku, tak i tu stanęły domy z podcieniami. Na tym jednak kończą się podobieństwa, ponieważ zabudowa Nowej Osady była drewniana i raczej byle jaka, a ogromnym mankamentem Nowego Zamościa był stan nawierzchni, a raczej ich brak. Mniej więcej dziesięć lat po wytyczeniu osady tak opisywał Nowy Zamość jeden z żołnierzy generała Dwernickiego: w najlichszym jest stanie, niebrukowany, drewniany, bez porządku, nieczysty i pełen błota, smutny wystawia obraz. Nie było to zatem miasto idealne.
A jak Nowy Rynek prezentuje się dziś? Cóż, człowiek, który nie jest przygotowany na to, że wchodzi na historyczny plac, może nawet tego nie odczuć. W pierwszym oglądzie to ruchliwe skrzyżowanie (pamiętamy przecież, że płyta rynku przedzielona jest krzyżującymi się pod kątem prostym traktami) otoczone chaotyczną zabudową o charakterze po części bazarowej. Można zatem powiedzieć, że współczesny Nowy Rynek jest godnym następcą dawnego placu z całym jego klimatem i charakterem.
Dzieło Jana Malletskiego
I jak Wielki Rynek wraz z całym miastem miał swego ojca w osobie Moranda, tak też Nowa Osada z jej rynkiem nie jest sierotą. Odpowiedzialnym za całe to zamieszanie jest Jan Mallet-Malletski. Prace nad wytyczeniem Nowego Miasta, co już zasygnalizowano, zostały sprowokowane przez rozwój zamojskiej twierdzy. Krótko wcześniej, bo w roku 1820, Zamość przestał być miastem prywatnym, a XII ordynat Stanisław Kostka Zamoyski sprzedał go rządowi Królestwa Polskiego. Miasto zmieniło się w twierdzę, tracąc wiele ze swego powabu. Publiczne gmachy przebudowano, a nawet władze miasta zostały zmuszone do tego, by na dłuższy czas przenieść się z właściwego Zamościa do Nowej Osady.
Jan Malletski, czyli Jean-Baptiste Mallet de Grandville, jak można spodziewać się z brzmienia nazwiska, był Francuzem. Urodził się w Marsylii i praktycznie całe życie trudnił się wojaczką. Nie czas, by opowiadać tu o jego transferach z jednej armii do drugiej, warto jednak wspomnieć, że bił się między innymi w słynnej „bitwie narodów” pod Lipskiem. Malletski zasłynął nie tylko przebudową twierdzy w Zamościu, ale zajął się także fortyfikacjami Modlina. Podobno też, choć może to plotka, podkradł Prądzyńskiemu plany Kanału Augustowskiego, po czym sam przypisał sobie ich autorstwo. Umarł w Zbożennej koło Przysuchy, a pochowano go w okolicznym Skrzyńsku.

Święty Piątek, czyli co jeszcze zobaczyć w Zamościu
Skoro już spacerujemy po Zamościu, raczej z dala od jego głównych atrakcji, warto wybrać się na ulicę Świętego Piątka. To zresztą całkiem blisko Nowego Rynku. Skąd ta nazwa? Wszystkiemu „winna” niezwykła kapliczka, konkretniej zaś – pokaźnych rozmiarów słup, wysoki bodaj na siedem metrów. Monument ozdobiony jest tablicami ze scenami Męki Pańskiej oraz płaskorzeźbionymi maksami o formach ludzkich twarzy. Według jednej z legend ma upamiętniać cudowne ocalenie, jakiego doświadczyli tu kupcy napadnięci przez zgraję złoczyńców. Inna wersja opowieści wspomina o tym, że miejsce to tradycyjnie służyło jako arena wykonywania wyroków śmierci, co czyniono przeważnie w piątki. Tak czy owak, już samo nawiązanie do Męki Chrystusowej tłumaczy piątkową nazwę. Sam monument, choć obecnie umiarkowanie oryginalny, wystawiono w drugiej ćwierci XVII w. Kapliczka dowodzi tylko, że tajemnicze obiekty wprost proszą się o to, by okryć je pierzyną legend, co w wiekowych i bogatych dziejowo miastach jest swego rodzaju standardem.
Nie tylko UNESCO
Wytrawni turyści wiedzą zapewne, że zamojskie renesansowe miasto wpisane jest na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Tym sposobem Zamość stoi w jednym szeregu z Warszawą, Krakowem, Toruniem i Malborkiem, ale też kilkoma innymi miejscami w naszym kraju. Warto jednak pamiętać, że nie tylko to, co ekstraligowe, warte jest obejrzenia, a miejsca godne uwagi leżą czasem na uboczu i w otoczeniu pozornie mało atrakcyjnym.

Przeczytaj więcej na ten temat:
- Andrzej Filip, Bernardo Morando. Pochodzenie i edukacja budowniczego Zamościa
- Andrzej Kędziora, Nowa Osada [w:] Zamościopedia
- Jacek Feduszka, Jerzy Kuśnierz, Jan Chrzciciel de Grandville Malletski (1777-1846)
– oficer francuski, generał polski i rosyjski, fortyfikator Zamościa - Wojciech Przegon, Jakub Żygawski, Kartograficzne Zamostiana
Obrazy ilustrujące artykuły są kompilacją materiałów z wikipedia.org, fotopolska.eu, kpbc.umk.pl, fbc.pionier.net.pl, dostępnych repozytoriów motywów graficznych oraz zdjęć własnych.