Słuchaj podcastu i obserwuj nas tam, gdzie Ci najwygodniej:
Typowe polskie „slumsy”
Tę historię można by zacząć tak: kilkanaście lat temu przyleciała do Polski Angielka o polskich korzeniach. Lądowała na Ławicy. Zanim maszyna dotknęła kołami wielkopolskiej ziemi, nasza bohaterka zdążyła omieść wzrokiem najbliższą okolicę lotniska. Pewien szczegół wyraźnie ją zainteresował i zapadł w pamięć – w sąsiedztwie portu lotniczego rozciągało się osiedle dziwnych „slumsów”. Dziwnych, bo jak na slumsy całkiem jednak zadbanych. Zapytała swoją kuzynkę, dlaczego Polacy mieszkają w takich domkach. Czy jest u was aż tak biednie? – bo że jest biednie, to przecież każdy mieszkaniec Zachodu wiedział. Kuzynka odpowiedziała, że nikt tam nie mieszka, a jeśli nawet, to raczej okazjonalnie i w porze wiosenno-letniej.
Rodzinne Ogródki Działkowe
Osiedle domków, które tak bardzo zainteresowało przybyszkę, to oczywiście Rodzinne Ogródki Działkowe. Zerkając na mapę Poznania, można zauważyć, że w okolicy lotniska jest kilka skupisk działek. ROD im. Karola Marcinkowskiego, ROD „Leśna Polana”, ROD „Złotowska”, czy ogrody „Camping”. Dobrze pamiętam, co sobie wtedy pomyślałem, a przypomnę tylko, że było to kilkanaście lat temu, więc byłem sporo młodszy i sporo głupszy. Ci Angole to kretyni – tak właśnie pomyślałem. Jak można nie wiedzieć, czym są ogródki działkowe? Druga myśl, która błyskawicznie przyszła do głowy, to rodzaj zawstydzenia. Typowe „polactwo” – pomyślałem – bałagan przestrzenny, domki klecone z byle czego i winogrono wijące się po zardzewiałych rurach starych kaloryferów. Do tego kilka innych obowiązkowych elementów – obita wanna albo plastikowa beczka, inspekt skonstruowany ze starych okien, gdy w blokach na dobre zaczęły panować „plastiki”, no i jeszcze grządki wydzielone skrawkami wypłowiałego gumolitu.
Gdzie powstały pierwsze ogródki działkowe?
Okazuje się jednak, że nasza Angielka był kiepsko poinformowana i dziwiła się chyba tylko dlatego, że wcześniej nie interesowała się historią Anglii. Okazuje się również, że idiotyczne poczucie wstydu, które mnie wówczas opanowało, samo powinno być powodem zawstydzenia. Pierwsze ogródki działkowe powstały bowiem w Anglii i to – uwaga – ponad dwieście lat temu! Przyjmuje się, że do pierwszego podziału gruntów, który można by porównać do charakteru i specyfiki dzisiejszych ogródków działkowych, doszło w roku 1809 w miejscowości o nazwie Great Somerfold w hrabstwie Wiltshire. Trzeba jednak podkreślić, że slums-i-bieda-trop, na który wpadliśmy na samym początku opowieści, znajduje ważne miejsce w historii ogródków działkowych w ogóle.

„Kąpiele Słoneczne” w Grudziądzu
Inicjatorem powstania grudziądzkiego ogrodu był doktor Jan Jalkowski. W roku 1897 powołał Towarzystwo Naturalnego Sposobu Życia. Entuzjaści jego pomysłu spotykali się w ogrodzie przy dzisiejszej ulicy Budkiewicza, tam natomiast… żyli naturalnie. Gimnastykowali się, trenowali, leżakowali, kąpali w wannach wypełnionych mułem torfowych, przede wszystkim zaś – brali kąpiele słoneczne. Właśnie dlatego pierwszy grudziądzki ogród do dziś działa pod dźwięczną nazwą „Kąpiele Słoneczne”. Doktor Jalkowski budził zdziwienie, śmiech politowania, lekką pogardę, a nawet oburzenie natury obyczajowej, ponieważ członkowie jego towarzystwa oddawali się naturalnemu życiu w kostiumach raczej skromnych. Już po śmierci Jalkowskiego Towarzystwo wzięło w dzierżawę teren przy ówczesnej ulicy Viktoriusa, dziś Parkowej, gdzie nie tylko realizowało swoje pierwotne cele, ale też podzieliło resztę terenu na ogródki uprawne przydzielone członkom organizacji. Tak właśnie powstały najstarsze polskie ogródki działkowe w formie, jaka znana jest nam i dziś.
Wielka kariera Manchesteru
W dobie gwałtownego uprzemysłowienia wielkie miasta niemal wyrastały na polach. Czasami też jakieś zatęchłe miasteczko dostawało dziejowego wiatru w żagle, stając się dymiącym gigantem. Tak było z naszą Łodzią i – w mniejszym stopniu – z przemysłowym Włocławkiem. Przede wszystkim jednak – taki los stał się udziałem Manchesteru, którego populacja przyrastała w zastraszającym tempie. Między rokiem 1800 i 1830 liczba mieszkańców miasta wzrosła z dziewięćdziesięciu czterech do dwustu siedemdziesięciu tysięcy. To jednak nie koniec, ponieważ do końca wieku podwoiła się. Innym plastycznym przykładem jest Bradford, które dzięki obróbce wełny czesankowej wzrosło z szesnastu do stu tysięcy. Chciałoby się powiedzieć, że to chyba dobrze. Dobrze, kiedy biznes się rozwija, a miasta rosną w siłę. Trzeba jednak dodać, że eksplozji demograficznej towarzyszyła wysoka śmiertelność, która w Manchesterze wynosiła 1/25, trzykrotnie bijąc „rekord” wiejskich okolic otaczających miasto. Życie w przemysłowej metropolii było śmierdzącym koszmarem. Warunki bytowe robotników trudno opisać, używając w miarę stonowanego języka. Trudno też wyobrazić sobie ocean dżinu, jakim każdego dnia znieczulały się dziesiątki tysięcy nowych miastowych. No dobrze – ale co wspólnego mają z tym Rodzinne Ogródki Działkowe?
Ogródki Schrebera
Problemy szerokich rzesz robotników, ale też biedniejszej ludności miejskiej, która przez swój status społeczny i materialny skazana była na marną wegetację, spędzały sen z powiek różnej maści „naprawiaczy świata”. Jednym z nich był pochodzący z Lipska lekarz. Pan Daniel Gottlob Moritz Schreber wymyślił sobie, że biedniejsi mieszkańcy wielkich miast powinni mieć miejsce, gdzie na świeżym powietrzu i w gronie najbliższych mogliby spędzać czas. W roku 1864, już po śmierci lekarza, dzieło przejął jego zięć, a w ramach powołanego Schreberverein, zaczęto wytyczać ogródki, które przyjęły imię doktora. Tak powstał funkcjonujący w Niemczech do dziś model ogródków działkowych. Niemieckie trendy promieniowały na sąsiadów. Pierwsze francuskie ogródki działkowe, czy formalnie rzecz ujmując – rodzinne, powstały w Sedanie, co w kontekście stosunków francusko-pruskich można uznać z fakt wręcz symboliczny. Prekursorką francuskich rozwiązań w tym zakresie była zaś pani Felicie Hervieu.
Najstarsze ogródki działkowe w Polsce
A jak było u nas? Zacznijmy może od „oczywistej oczywistości”. Polski nie było, więc to, co działo się u nas, z formalnego punktu widzenia działo się na obszarze zarządzanym przez naszych zaborców. A skoro idea ogródków działkowych szerzyła się po całym terenie Niemiec, była propagowana również nad Wisłą. To właśnie na obszarze zaboru pruskiego, bo w Grudziądzu, powstały najstarsze i działające do dziś ogródki działkowe.

Spór o pierwsze miejsce
Współzawodnictwo jest wpisane w genotyp działkowca. Czyja altanka bardziej luksusowa, czyja dynia większa, czyje tulipany piękniejsze i czyje przebiśniegi pierwsze wzeszły. Nie powinno zatem dziwić, że również co do starszeństwa samych ogródków nie ma pełnej zgody. Niektórzy przyjmują bowiem, że pierwsze ogrody powstały w Poznaniu (znane nam już ROD im. Marcinkowskiego). W podobnym czasie miały powstać ogródki w Gnieźnie, Toruniu i Bydgoszczy. Faktem jest, że istniejące do dziś ogrody w Bydgoszczy są naprawdę stare, a powołano je do życia w roku 1910. Dodajmy tylko, że dzisiejsze ROD „Jedność” rejestrowane były w sądzie jako…Towarzystwo Hodowców Królików i Kóz.
ROD „Obrońców Pokoju” w Warszawie
Zabór rosyjski nie by pod tym względem gorszy. Z początkiem XX wieku powołano do życia warszawskie ogrody, znane dziś jako ROD „Obrońców Pokoju”. Inicjatorką powstania działek, które kwitną i owocują przy dzisiejszej Alei Niepodległości 113/115, była Kazimiera Proczek. Kwestia dokładnej daty powstania ogrodów jest dość dyskusyjna – niekiedy mówi się o latach 1898-1900, innym razem o roku 1902 lub 1906. Tak czy owak – warszawskie ogródki należą pod tym względem do ekstraligii. Sama postać założycielki jest na tyle porywająca, że warto byłoby powiedzieć o niej więcej. Niezawodna Wikipedia przedstawia ją jako publicystkę, katolicką działaczkę społeczną i feministkę. Pani Kazimiera urodziła się w Połocku, studiowała filozofię w szwajcarskim Fryburgu, a doktorat uzyskała w Lozannie. Należała do bezhabitowego zgromadzenia sióstr Posłanniczek Najświętszego Serca Jezusowego, a jej spowiednikiem był przyszły biskup wileński i błogosławiony Kościoła katolickiego – ks. Jerzy Matulewicz.

Barbarzyńcy w ogrodach, czyli ile kosztują ogródki działkowe w Warszawie?
Wiele wskazuje na to, że ogródki działkowe mogą być zabytkami. Co szczególnie cenne – zabytkami, które nie wymagają tak modnej dziś rewitalizacji, bo nie ma chyba miejsca bardziej żywego – i to w wielu aspektach – niż działka właśnie. O tym, jak ważną rolę pełnią ogródki, nikogo chyba nie trzeba przekonywać. Nikomu też nie trzeba tłumaczyć, że tereny działkowe zajmują często bardzo atrakcyjne lokalizacje, co musi budzić apetyty agresywnego biznesu. Dość wspomnieć aferę, która chyba zgasła, zanim na dobre wybuchła. Warszawskie ogródki przy ulicy Sobieskiego miały wówczas „wrócić” w ręce „spadkobierców” przedwojennych właścicieli, a teren wyceniono na 700 milionów złotych! Jak zatem widać, ogródki działkowe to nie tylko styl życia, słońce, kwiatki i pomidorki, ale też dorodna kapusta.
***
Nazwa ulicy na warszawskim Muranowie przypomina o działkach, które padły ofiarą dynamicznego rozwoju miasta. Ulica Pamiętajcie o Ogrodach to również hołd złożony Jonaszowi Kofcie

Przeczytaj więcej na ten temat:
- A brief guide to German garden colonies
- Joel Kotkin, Powszechna historia miasta
- „Kąpiele Słoneczne” w Grudziądzu – historia ogrody
- Historia ogrodów działkowych w Polsce: z okazji dziesięciolecia Związku Towarzystw Ogrodów Działkowych, Przydomowych, Małych Osiedli i Hodowli Drobnego Inwentarza Rzeczpospolitej Polskiej: uzupełnione do 1939r.
- Stefan Wilczyński, Ogródki działkowe jako zagadnienie społeczne
- Małgorzata Zubik, Reprywatyzacja ominie ogródki na Mokotowie. Działkę wartą ponad 700 mln zł chciała przejąć spółka zapałczana
Obrazy ilustrujące artykuły są kompilacją materiałów z wikipedia.org, fotopolska.eu, kpbc.umk.pl, fbc.pionier.net.pl, dostępnych repozytoriów motywów graficznych oraz zdjęć własnych.