Słuchaj podcastu i obserwuj nas tam, gdzie Ci najwygodniej:
Wysłuchaj pierwszej części dotyczącej pochodzenia nazw ulic:
Dziś wrócimy do tematu, który mieliśmy okazję poruszać kilka miesięcy temu. Przyjrzymy się pochodzeniu nazw ulic. Ponieważ ostatnim razem nakreśliliśmy szerszy kontekst sprawy, opowiadając o hodonomastyce jako takiej, w tym odcinku skupimy się na samym „mięsie”, czyli najbardziej zagadkowych nazwach ulic, zakątków oraz dzielnic.
Ulica Czartoria w Poznaniu – skąd wzięła się nazwa?
Zaczynamy od poznańskiej Czartorii. Dziś to nazwa ulicy, ale dawniej określenie to obejmowało większy teren – wyspę oraz łąki położone na prawym brzegu odnogi Warty w okolicach miasteczka Chwaliszewo. Nazwa jest podobno złożeniem słów „czart” oraz „ryja”. Co oznacza to pierwsze, nie trzeba chyba tłumaczyć. Z czartami mieliśmy już do czynienia w Lublinie. „Ryja” oznaczała natomiast podmokłą łączkę, bagnisko położone z dala od siedzib ludzkich. To właśnie w takich miejscach mieli się spotykać czarci, którzy co prawda lubią bywać między ludźmi, ale kiedy knują, muszą mieć spokój i dogodne ku temu warunki.
W roku 1800 Czartoria wraz z całym Chwaliszewem została przyłączona do Poznania. Charakter tego zakątka mocno zmienił się w roku 1945, gdy podczas walk o Poznań zrównano z ziemią sporą część ulicy. Po wojnie Czartoria cieszyła się paskudną sławą, co może tłumaczyć, dlaczego przylgnęło do niej kilka legend miejskich.
Ulica Zemska we Wrocławiu – skąd wzięła się nazwa?
Można pomyśleć, że to literówka, a ulica powinna nazywać się „Ziemska”. Nie popełniono tu jednak błędu, a nazwa jest przymiotnikiem od słowa „Zemsz”. Zemsz, nazywany też Zemrzem lub Żemrzem, to powstała po wojnie propozycja spolszczenia nazwy miasta Sommerfeld. Jeśli szukacie Zemasza na mapie, możecie nie znaleźć, ponieważ dziś miasto nazywane jest Lubskiem. Tym sposobem doszło do dość zabawnej sytuacji, ponieważ Lubsko ma we Wrocławiu dwie ulice – wspomnianą już Zemską i urobioną od współcześnie obowiązującej nazwy – Lubską.
Dzielnica Rury w Lublinie – skąd wzięła się nazwa?
To nazwa zagadkowa i dość oczywista jednocześnie. Można pomyśleć – i będzie to prawdą – że pochodzi od rur. Kiedy jednak myślimy o rurach i miejskim krajobrazie, w pierwszym rzędzie stają nam przed oczami ciepłociągi lub inne instalacje tego typu. Setki metrów rur prowadzonych po specjalnych konstrukcjach, poprzerzucane nad drogami niczym mostki albo bramy triumfalne. Lubelskie Rury są jednak znacznie starsze od instalacji ciepłowniczych, a swoją nazwą sięgają roku 1438 i wiążą się z najstarszym lubelskim wodociągiem.
System, który zaopatrywał miasto w wodę, należał do pierwszych tego typu urządzeń na naszych ziemiach. Drewniane rury, bo to od nich nazwa, prowadziły od nieistniejącego już Stawu Wrotkowskiego, a pola, przez które biegły, zaczęto określać mianem Rur. W zależności od tego, kto był właścicielem konkretnych terenów, obszary wokół infrastruktury wodociągowej nazywano Rurami Bonifraterskimi, Rurami Jezuickimi, Rurami Świętoduskimi i Brygidkowskimi. Z niematerialnym zabytkiem, jakim jest nazwa ulicy, wiąże się dziedzictwo w stu procentach namacalne. Mowa o kamiennej wieżyczce wodnej przy ulicy Dolnej Panny Marii. U jej podnóża znajdował się kiedyś zbiornik, z którego – za pomocą kół nasiębiernych – dostarczano wodę do wieży. W baszcie znajdował się natomiast wielki mosiężny kocioł, z którego to – już z pomocą grawitacji – woda prowadzona była w dalsze odcinki instalacji. Tu warto dodać, że właśnie dlatego okoliczna ulica Przechodnia nazywana jest Przechodnią. Ponieważ kanały wodociągowe nie pozwalały na ruch kołowy, zakątek ten można było pokonać jedynie pieszo.
Po publikacji odcinka otrzymaliśmy informację od autorów strony Lublin. Historia dzielnic:
Lubelskie Rury pochodzą od łacińskiego rus, ruris – wieś. To były tereny pól miejskich nadanych Lublinowi podczas lokacji, które z czasem przeszły stopniowo na własność lubelskich klasztorów. Skojarzenie z wodociągiem to swoisty mit „naukowy”, bo w XX wieku głęboko to przekonanie weszło w obieg w Lublinie.
Ulica Retoryka w Krakowie – skąd wzięła nazwę?
To ponoć wiedza, która w Krakowie jest powszechna, więc pewnie nikogo nie zaskoczymy. Ulica Retoryka to pamiątka jurydyki o tej samej nazwie. No ale skąd pomysł, by nazwać tak miasteczko? Ano stąd, że było ono własnością uniwersyteckiej Katedry Retoryki. Jurydyka przestała istnieć w roku 1792, gdy wraz z Kleparzem, Garbarami, Smoleńskiem i kilkoma innymi osadami została włączona do Krakowa. Ulica przebiega mniej więcej tak, jak płynęła niegdyś główna odnoga Rudawy. Rzeka jest tu zresztą ciągle obecna, ale podobnie jak łódzka Łódka, spokojnie płynie sobie pod ziemią. Trzeba dodać, że w najstarszych zachowanych dokumentach, które pochodzą z roku 1623, jako właściciel majątku wymieniany jest pan na Tęczynie, Krzysztof Ossoliński – i to właśnie ze względu na właścicieli Retoryka była również znana jako „ossolińskie”.
Ulica Depowa w Białymstoku – skąd wzięła nazwę?
Gdybyśmy zajrzeli w te okolice jeszcze kilka lat temu, ulica nosiłaby nazwę Wojsk Ochrony Pogranicza. Zmieniono ją jednak, co miało związek z dekomunizacją kilku innych zakątków Białegostoku, przywracając nazwę z lat 30. XX w. Skąd ta Depowa? Od parowozowni! Do dziś miejsca, w których serwisowane są lokomotywy, bywają określane jako szopa lub depo. Na dawnych mapach można zresztą znaleźć i zajezdnie tramwajowe podpisane w ten sposób. Skoro to Anglia jest ojczyzną kolei, nic dziwnego, że i część specjalistycznej terminologii przyjęto z tego języka.
Ulica Kocurki w Gdańsku – skąd wzięła się nazwa?
Gdańskie Kocurki to ciekawa sprawa. W okolicy rozciąga się też inny zakątek o interesującej nazwie, ale o Żabim Kruku mieliśmy już okazję opowiadać. Kocurki można tłumaczyć w sposób najprostszy i najbardziej oczywisty – portowe miasto to spichlerze. Uciążliwymi lokatorami magazynów zbożowych są natomiast myszy i szczury. Jak sobie z nimi radzić? No wiadomo jak! Jest też legenda, która opowiada o gościu, który handlował kotami, co miało prosty związek z wielką potrzebą wykorzystywania tych zwierząt do walki z paskudnymi gryzoniami. Czasami mówi się również, że Kocurki zawdzięczają swoją nazwę temu, że ulica była tak wąską, że ledwie mogły się tam minąć dwa koty. Cóż – dzisiaj trudno w to uwierzyć, bo ulica przestała nawet być ulicą. Druga wojna i powojenna odbudowa przekształciły to miejsce nie do poznania, czyniąc je wulgarnym wygonem do parkowania aut. I tylko tło w postaci kościoła św. św. Piotra i Pawła wygląda w miarę jak za dawnych lat.
Ulica Kocurki jest równoległa do Toruńskiej, co uruchamia jeszcze jeden kontekst. W Toruniu jest bowiem baszta zwana Kocim Łbem. Dawniej i inne odcinki północnych i północno-zachodnich umocnień Starego Miasta nosiły kocie nazwy (Koci Brzuch, Koci Ogon, Kocie Łapy), natomiast w Gdańsku znana była Kocia Wieża, ku której wiodły Kocurki. Może więc kot nie jest tu tyle miłym zwierzątkiem, co jakimś terminem związanym ze sztuką fortyfikowania? Może fachowcy od fortyfikacji powiedzą nam coś na ten temat?
Ulica Szwarlikowska w Radomiu – skąd wzięła się nazwa?
To kolejna dość zagadkowa sprawa. Niektórzy twierdzą, że nazwa ulicy wiąże się z mieszkającą tu niegdyś społecznością żydowską. Żydzi mieli „szwargotać”, czyli mówić w sposób niezrozumiały. Ale tę ludową etymologią można chyba potraktować jako zabawną ciekawostkę i szukać odpowiedzi gdzie indziej. Na zupełnym marginesie można dodać, że podczas niemieckiej okupacji przy ulicy działał obóz pracy dla ludności żydowskiej, w którym przetrzymywano około trzech tysięcy osób. Choć w żaden sposób nie tłumaczy to nazwy ulicy, fakt godny jest przypomnienia.
Może więc Szwarlikowska pochodzi od nazwiska jednego z jej mieszkańców – niejakiego Szwarlika, który mieszkał tu w zamierzchłej przeszłości? Nazwisko takie znane jest i dziś, a praktyka nazywania ulic od najbardziej znamienitych ich mieszkańców nie jest nowością, czego dowodem choćby ulica Środowa w Szczecinie.
Warto przypomnieć, że wspominaliśmy kiedyś o innej radomskiej ulicy, której nazwa jest równie zagadkowa. Mowa o Rwańskiej, która – choć tajemnicza – nie jest ewenementem jedynie radomskim. Inną ulicę Rwańską znajdziemy w Piotrkowie Trybunalskim. W piotrkowskim kontekście nazwa ulicy brzmi złowróżebnie, ponieważ działa przy niej między innymi centrum stomatologiczne…
Ulica Kostromska w Piotrkowie Trybunalskim – skąd wzięła się nazw?
Skoro jesteśmy już w Piotrkowie, zajrzyjmy na ulicę Kostromską. W pierwszym odruchu można mieć wrażenie, że to jakaś stara droga prowadząca do okolicznej wsi o tej nazwie albo też ulica powstała po włączeniu tej miejscowości w granice miasta. Okazuje się jednak, że Kostromska upamiętnia miejsce położone naprawdę daleko stąd, a nazwano ją na cześć bratniego radzieckiego miasta – Kostromy. Leżąca nad Wołgą Kostroma nie jest już chyba miastem partnerskim Piotrkowa, ponieważ w informującej o tym sekcji na Wikipedii wspomina się między innymi Akwizgran, Durham i japońską Toyamę, a o Piotrkowie ani widu. Nazwę tę urobiono więc według tego samego sposobu, jakim ochrzczono Bulwar Filadelfijski w Toruniu. Kostroma mogłaby nas zainteresować ze względu na swój herb, który – podobnie jak w Paryżu i Lipsku – wyobraża sunący po wzburzonych falach statek.
Ulica Zachodnia w Łodzi – skąd wzięła się nazwa?
Ulica Zachodnia wydaje się być zagadką łatwą do rozwiązania. Zachodnia, bo leżąca po zachodniej stronie i tyle! No dobra, ale zachodniej stornie czego? Musimy cofnąć się do czasów, gdy Łódź była jedynie podrzędną mieściną. Gdybyśmy spojrzeli na miasto „za pięć dwunasta” wielkiego boomu inwestycyjnego, jego kształt niewiele różniłby się od Łodzi średniowiecznej. Rolnicze miasteczko o drewnianej zabudowie – rynek, plac kościelny, staw młyński i niewiele więcej. Istotną cezurą w rozwoju przestrzennym miasta jest początek lat dwudziestych XIX w., gdy wytyczono tak zwane Nowe Miasto z jego rynkiem, czyli dzisiejszym placem Wolności. Obszar Nowego Miasta ograniczony został ulicami Zachodnią, Wschodnią, Północną i Południową. Jak zatem widać, nazwa tego ciągu jest ważną pamiątką i informacją o rozwoju przestrzennym miasta, które z rolniczej własności biskupów włocławskich przepoczwarzyło się w przemysłową metropolię.
Ulice Wesoła i Pocieszka w Kielcach – skąd wzięły się nazwy?
Kieleckie ulice Wesoła i Pocieszka to interesujący punkt wyjścia do rozważań nad dynamiką życia w dawnym mieście. Obie te nazwy związane są z szyldami dawnych karczem. Karczma może kojarzyć się z miejscem, w którym pije się piwo i urządza burdy – i jest to skojarzenie dobre, choć niepełne. Trzeba bowiem pamiętać, że w dawnych miastach funkcjonowały rogatki, na których pobierano opłaty z wjazd do miasta z towarem, a rogatki te były na noc zamykane. Kiedy więc kupcy spóźnili się i stanęli pod miastem, gdy było ono zaryglowane, musieli przenocować w karczmie. Być może dla osłody przybytki tego typu określano miłymi nazwami, takimi właśnie, jak „Wesoła” i „Pocieszka”, ale też „Uciecha”, „Zgoda”, a nawet „Do ostatniego grosza” (może ta ostatnia nie jest jednak aż tak miła).
Nazwa ulicy Wesołej utrwaliła się w latach 60. XIX w., ale jedna z wcześniejszych nazw tego zakątka jest jeszcze weselsza, ponieważ ulicę nazywano Za Tyłkami lub też (to mniej zabawne) Zatylną.
Ulica Spadek w Częstochowie – skąd wzięła się nazwa?
Można coś dostać w spadku po dziadku, ale w tym wypadku mowa o innym spadku. Chodzi o wyraźną różnicę poziomów gruntu. Co jednak ważne – nie naturalną górkę, ale stok powstały dzięki działalności człowieka. Owo zróżnicowanie jest pozostałością dawnego grodu, ponieważ warto pamiętać, że znajdujemy się na terenie Starego Miasta. Lokacyjna Częstochowa rozciągała się na obszarze ograniczonym dziś Wartą, ulicą Spadek, ulicą Przesmyk oraz ciągiem ulic Krakowskiej i Warszawskiej.
Ulica Foksal w Warszawie – skąd wzięła się nazwa?
Częstochowską ulicą Warszawską udamy się do stolicy, by zbadać, skąd wzięła się nazwa ulicy Foksal. To dość złożona sprawa, zacytujmy więc ustalenia zawarte na oficjalnej stronie dzielnicy Śródmieście, oparte z kolei na publikacji pana Jarosława Osowskiego.
Nie byłoby ulicy Foksal, gdyby w połowie XVIII wieku w Warszawie nie pojawił się niejaki Franciszek Ryx. To Nikodem Dyzma czasów króla Stanisława Poniatowskiego: z czeladnika fryzjerskiego we Flandrii, skąd pochodził, awansował na królewskiego kamerdynera, a potem starostę. Ryx wszedł do spółki z Fryderykiem Kabrytem, bankierem, który na tyłach Nowego Światu wypatrzył w 1776 roku urokliwy zakątek – wcześniej posiadłość m.in. Czapskich. Obu panom zamarzyło się, by urządzić tu ogród dostępny dla wyższych sfer. Istotnie, goście nie mogli być przypadkowi. Nie tylko dlatego, że na mieście ogłoszono, iż „dostęp dla pospólstwa i osób w liberii zabroniony”. Już niebagatelne ceny biletów (pojedynczy kosztował 4 zł, abonament na cały sezon – 20 czerwonych) skutecznie wyeliminowały miejską biedotę. W czwartki i niedziele karnety sprzedawano w bramie jednego z domów przy Nowym Świecie. Trafić było łatwo – wisiał szyld z napisem: „Foxal”. Co do źródeł tej nazwy istnieje kilka wersji. Najmniej wiarygodnie wypada niemiecka Volkshalle (hala ludowa). Równie nieprawdopodobna wydaje się etymologia rosyjska – od słowa „wokzał”. Wzięła się stąd, że w pewnym czasie „foksalami” określano dworce, na przykład ten w Grodzisku Mazowieckim przy linii Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Dyskusyjne jest angielsko-normandzkie pochodzenie od „Falkes Hall” i francuskie – od „Vauxhalle”. Część historyków uważa, że Vaux był francuskim ogrodnikiem, który jako pierwszy w Europie założył w dzielnicy Londynu Lambeth nad Tamizą publiczny park przeznaczony na zabawy. I to jemu mamy zawdzięczać właściwe znaczenie określenia „foksale”, które rozeszło się po świecie. Tę wersję wypadków podważają jednak inni badacze dziejów. Hanna Faryna-Paszkiewicz korzeni warszawskiej ulicy Foksal szuka w podlondyńskich włościach Folques’a de Breaute. Stał się ich właścicielem w XIII wieku, będąc dowódcą wojsk normandzkich. Anglicy nazwali tę okolicę Falkes Hall. Potem rzeczywiście powstał tu publiczny ogród, ale czy założył go Francuz Vaux? Hanna Faryna-Paszkiewicz wątpi w jego istnienie. Nie ma za to wątpliwości, że warszawski Foksal należał do najwspanialszych w Europie. W okolicach dzisiejszego Pałacu Zamoyskich w drugiej połowie XVIII wieku stały cztery iluminowane namioty, które miały symbolizować cztery pory roku. W każdym przygrywała orkiestra dęta, a goście raczyli się wykwintnymi potrawami, podziwiając sztuczne ognie. Niemal w rocznicę powstania ogrodu – 10 maja 1789 roku – wystartował stąd balon Francoisa Blancharda.
Ufff… to dość skomplikowane.
Jak ma się Foksal do вокзал?
Z Foksalem i jego angielskim źródłosłowem wiąże się też rosyjski termin oznaczający dworzec. Podobno rosyjscy inżynierowie, gdy przyszło im odwiedzić stolicę kolejnictwa, zwiedzali dworzec urządzony w dzielnicy Vauxhall. Szczegółowa nazwę, dotycząca tego konkretnego dworca, przeszła do języka rosyjskiego, stając się ogólnym określeniem na stację kolejową. Zresztą wspominaliśmy o tym przy okazji rozmowy ze śpiewającym kierownikiem pociągu Kolei Mazowieckich.

Przeczytaj więcej na ten temat:
- Nazewnicze zabytki Poznania
- Leszek Grabowski, Podglądanie starego Krakowa. Część IX. Nowy Świat – dawna III. Dzielnica
- Retoryka (ossolińskie)
- Tomasz Fiedorowicz, Marek Kietliński, Jarosław Maciejczuk, Białostockie ulice i ich patroni
- Plan Łodzi (XV – pocz. XIX w.)
- Sekrety Kielc – co to za nazwy?
- Violetta Jaros, Ile jest Częstochowy w Częstochowie? Nazewnicza tożsamość miasta
- Wyrobisz Andrzej, Nazwy ulic, placów i dzielnic w miastach polskich: nośnik informacji – źródła historyczne – zabytki kultury
- Ulica Foksal (pochodzenie nazwy)
- Jarosław Osowski, Warszawa i jej ulice. O pochodzeniu nazw
Obrazy ilustrujące artykuły są kompilacją materiałów z wikipedia.org, fotopolska.eu, kpbc.umk.pl, fbc.pionier.net.pl, dostępnych repozytoriów motywów graficznych oraz zdjęć własnych.