Słuchaj podcastu i obserwuj nas tam, gdzie Ci najwygodniej:
Radom: miasto-mem
Dziś jesteśmy w Radomiu i mamy dwie pokusy. Pierwsza to pójść z prądem i wpisać się w tendencję, która każe traktować Radom jako miasto-mem oraz „stan umysłu”, jak to się często mówi. Druga natomiast – to chęć zerwania z tym sposobem myślenia i coś na kształt „odczarowania” miasta w widłach Wisły i Pilicy. Nie ulegniemy żadnej z nich, a już na pewno nie bez reszty – i opowiemy po prostu o miejscu, które nikomu niczego nie musi udowadniać, bo jest zwyczajnie interesujące.
Pomnik serka homogenizowanego
Polecamy, aby usiąść, bo ta informacja może zmienić Wasze życie. Uwaga! W Radomiu stoi pomnik serka homogenizowanego! Nawet nie sprawdzaliśmy, czy to jedyny taki pomnik na świecie, ponieważ jest praktycznie niemożliwe, by ktokolwiek inny i gdziekolwiek indziej wpadł na taki pomysł. Czysty geniusz! Bank rozbity. Żeby było zabawniej, Radom położony jest nad rzeką Mleczną, więc nawet topografia lubi sobie robić dowcipy. Ale kiedy bliżej przyjrzeć się fenomenowi, w tym szaleństwie jest metoda. Chodzi o to, że kilka lat temu miasto postanowiło promować się intrygującymi rzeźbami plenerowymi, co zresztą od jakiś dwóch dekad jest w Polsce bardzo popularne. Wszak Gniezno ma swoje króliki, Toruń osiołka, a Wrocław krasnale. W Radomiu zaś dobrano niezwykły, bardzo oryginalny klucz, ponieważ rzeźby prezentują produkty kojarzone z miastem. Oprócz serka „z krówką” znajdziemy też słynne buty Sofix, maszynę do szycia z Łucznika, czy ikoniczny pistolet serii Vis.
Radom – miasto znanych marek i wielkich ludzi
Zatem jawi nam się Radom jako miasto znanych marek. Czasem historycznych, czasem ciągle istniejących, w każdym razie – ikon rynku. Z drugiej strony to także miasto rodzinne oraz miejsce, z którym związało się wielu znanych ludzi. Lista jest naprawdę długa i w tej szybkiej wyliczance na pewno kogoś pominiemy. Mamy zatem słynnego malarza Jacka Malczewskiego, badacza i popularyzatora Tatr – Tytusa Chałubińskiego, mamy też filozofa – Leszka Kołakowskiego. Z okolic Radomia pochodzili Jan Kochanowski, Józef Brandt, Oskar Kolberg oraz Witold Gombrowicz. Natomiast dzieciństwo i młodość spędził tu Andrzej Wajda. Niektóre z wymienionych postaci doczekały się pięknego upamiętnienia – i Gombrowiczowi na przykład poświęcono festiwal jego imienia. Inna sprawa, że jego rodzinne Małoszyce leżą bliżej Kielc, ale jeszcze inna, że w okolicach Radomia miał majątek rodzony brat Witolda.
Hilary Paweł Majewski – łódzki architekt rodem z Radomia
My natomiast zajmiemy się człowiekiem, który może nie egzystuje w powszechnej wyobraźni na takim samym poziomie, na którym ci wspomniani, ale należy mu się zaszczytne miejsce w pamięci nie tylko radomian, ale też – a może głównie – łodzian. Można więc powiedzieć, że dziś jesteśmy nie tylko w Radomiu, ale po trosze też w Łodzi, a naszym bohaterem jest Hilary Paweł Majewski.
Kominiarski przesąd
Jest taki stary przesąd, że kiedy widzisz kominiarza, to musisz złapać się za guzik i pomyśleć życzenie. Łódź to przykład na to, że kwestie kominiarskie łączą się z powodzeniem i szczęściem, choć może w sposób nieco bardziej okrężny. Pan Majewski był bowiem synem kominiarza, a do Łodzi trafił w jej najszczęśliwszym okresie. Jak już wiemy, Hilary Paweł urodził się w Radomiu. Miało to miejsce w roku 1838. Jego ojciec miał wówczas dwadzieścia cztery lata, a młodziutka matka zaledwie siedemnaście. Majewski skończył radomskie gimnazjum, po czym udał się do Warszawy na praktyki do tamtejszego budowniczego miejskiego, Ludwika Adolfa Szmideckiego.
Grand Tour – co to takiego?
Mając lat dwadzieścia jeden, Hilary Paweł udał się na studia do Cesarskiej Akademii Sztuk Pięknych w Petersburgu, by tam kształcić się na architekta. Kiedy skończył już studia, udało mu się dostać stypendium, dzięki któremu zwiedził Italię, Francję, Anglię i Bawarię. „Udało się” to chyba najwłaściwsze określenie, ponieważ Majewski nie spełniał formalnych wymogów, by dostać zapomogę. Grad Tour był doskonałą sposobnością do tego, by rozbudować kolekcję motywów i inspiracji, jaką każdy artysta nosi w duszy. Trzeba jednak podkreślić, że podróże takie nie odbywały się według swobodnego, „pięknoduchowskiego” klucza, a student dostawał niejako zadania do odrobienia, to znaczy listę obiektów, które zdaniem komisji przyznającej stypendium, powinny stać się szczególnym punktem zainteresowania młodego adepta sztuk. Pośród wskazanych budynków były zatem szpitale, biblioteki i więzienia. Budowle zaprojektowane i urządzone wzorcowo i przez to warte głębszego poznania.
Skąd wziąć pieniądze na wielką podróż?
Umowa stypendialna opiewała na dwa lata, podczas gdy Majewski spędził w podróży lat sześć! Nie wiadomo, kto płacił za tę imprezę, ale wiadomo, że kiedy zabrakło mu pieniędzy, napisał list do… Ministra Carskiego Dworu. Nie da się ukryć, że syn kominiarza z Radomia, który bez skrępowania prosi o kieszonkowe przedstawiciela najbardziej wpływowych kręgów, musi budzić nasze zainteresowanie. Kim tak naprawdę był i czym zajmował się podczas „wielkiej podróży”? Istnieje uzasadnione przypuszczenie, że obok kariery architekta w najlepsze rozwijał też umiejętności szpiegowskie, a o jego dużej wartości w tym względzie pośrednio może przekonywać fakt, że już niebawem miał dostać robotę życia – stając się budowniczym miejskim w rosnącej przemysłowej metropolii.
Hotel Grand, Pałac Poznańskiego i Księży Młyn
Przejdźmy do roku 1872. Właśnie wtedy nasz bohater związał się z Łodzią, pozostając w niej aż do śmierci. Wówczas to stworzył setki obiektów, które przesądziły o charakterze miasta. Spacerując po Łodzi, trudno nie natknąć się na którąś z realizacji Majewskiego. Wymieńmy zatem tylko kilka. Hotel Grand, czyli dawna fabryka Meyera, Pałac Poznańskiego, współczesny urząd miasta – czyli dawny pałac Heinzla, wielka fabryka Poznańskiego (kombinat przekształcony na popularne od lat centrum handlowe Manufaktura), zabudowania Księżego Młyna, dziesiątki innych kamienic i pałaców, wreszcie jego dom własny – willa przy ulicy Włókienniczej.
Czy Łódź pamięta o Majewskim?
Włókiennicza metropolia zdaje się pamiętać o Majewskim, choćby dlatego, że przypisuje mu się przeszło 500 realizacji nad rzeką Łódką. Można nawet powiedzieć, że architekt niemal w pojedynkę zbudował to miasto. Ale warto dodać, że te dane powinny budzić pewien krytycyzm. Badacze podkreślają bowiem, że podpisywał się nie tylko pod swoimi projektami, ale też tymi, które zatwierdzał, a nadto również tymi, które… kradł kolegom po fachu.
Pod jakim adresem urodził się Hilary Paweł Majewski?
Nie zachował się jego grób, nie udało nam się również dotrzeć do informacji, pod jakim konkretnie adresem urodził się w Radomiu. Pomyśleliśmy jednak, że fajnie by było, gdyby była to ulica Rwańska. Dlaczego? Ano dlatego, że to nazwa o dość niezwykłej etymologii, a o dziwnych nazwach ulic mieliśmy już okazję mówić. Kiedy pierwszy raz słyszysz tę nazwę, możesz mieć wrażenie, że to ulica „Erywańska”, i że przez analogię do warszawskiej ulicy o tej samej nazwie, dziś Kredytowej, nazwano ją tak na cześć Iwana Paskiewicza, noszącego tytuł hrabiego erywańskiego. Okazuje się jednak, że Rwańska zawdzięcza swoją nazwę „rwie”, czyli dołowi, wykopowi, czy nawet grobowi i może brać się stąd, że początkowo była ścieżką biegnącą przez cmentarz wokół kościoła farnego św. Jana.
Cóż, nie pozostaje nam nic innego, niż zaprosić do wysłuchania odcinka o zapomnianych cmentarzach, który zrealizowaliśmy jakiś czas temu.

Przeczytaj więcej na ten temat:
- Krzysztof Stefański, „Włoska podróż” Hilarego Majewskiego
- Niektóre projekty i realizacje Majewskiego
- Miś Uszatek, Ludzie, którzy zbudowali Łódź
- W Radomiu postawiono pomnik serka homogenizowanego
- Ulica Rwańska w Radomiu
Obrazy ilustrujące artykuły są kompilacją materiałów z wikipedia.org, fotopolska.eu, kpbc.umk.pl, fbc.pionier.net.pl, dostępnych repozytoriów motywów graficznych oraz zdjęć własnych.