Słuchaj podcastu i obserwuj nas tam, gdzie Ci najwygodniej:
Ma cztery koła, kierownicę i bagażnik. Co to takiego? Największy pupil i przedmiot kultu milionów Polaków. W polskich realiach samochód zdaje się być czymś więcej niż tylko praktycznym narzędziem, które ułatwia przemieszczanie się z punktu A do punktu B. Polacy lubią samochody i kupują ich dużo, a po naszych drogach jeździ już ponad 25,5 miliona aut [dane z końca 2022 roku]. Tylko w minionym roku przybyło ponad 570 tysięcy samochodów, a zatem liczba porównywalna, a nawet przekraczająca populację Poznania. Wyobraź sobie, że w przeciągu roku każdy poznaniak (nawet niemowlak) kupił sobie auto, a do uzyskanej liczby dodaj jeszcze 30 tysięcy. Sporo tego…
Jak samochody zmieniają nasze miasta?
Przytoczone wyżej dane trzeba traktować z pewną ostrożnością, ponieważ statystyczne tabele nie przekładają się jeden do jednego na stan faktyczny naszych dróg i parkingów. Tak czy owak, mówimy o dużych liczbach i kwestii, która – choćby pośrednio – dotyka wszystkich nas. Samochód w mieście nie jest tylko jednym z wielu elementów szeroko pojętego krajobrazu, ale też aktorem, który czynnie zmienia przestrzeń, w której żyjemy. Więcej aut to więcej dróg i parkingów, co z kolei niesie ze sobą konkretne konsekwencje. Proste, żeby nie powiedzieć prostackie ujęcie, każe wypisać następujące równanie: „więcej dróg i parkingów = mniej parków, skwerów i trawników”. Nierzadko jest to prawdą, choć często jest też tak, że budowa „cywilizowanego” miejsca postojowego to tylko „ewolucja” klepiska, na którym od lat wypoczywają nasze ukochane autka. Przypadki, w których karczuje się parki pod parkingi, należą chyba do patologicznej egzotyki, która mieści się w granicach błędu statystycznego.
Nie znaczy to jednak, że głosy inspirowane troską o jakość miejskiego życia da się uciszyć prostym – „pod budowę tego miejsca parkingowego nie wycięto ani jednego drzewa”. Ofiarą ekspansywnego modelu, w którym ważną rolę gra samochód, padają bowiem i inne strefy miejskiego komfortu.
Prucie i szycie miasta na okrętkę
Wyobraź sobie miasto, w którym śladem dawnej drogi – być może biegnącej tędy od setek lat – wybudowano arterię o parametrach autostrady. Inwestycja mogła być planowana od czasów „głębokiej komuny”, ale jakoś tak się składało, że zawsze brakowało na nią środków. Teraz pieniądze są, więc budujemy! Drobnym i przecież mało istotnym szczegółem jest to, że przez ostatnich kilkadziesiąt lat sporo zmieniło się w projektowaniu miast, a szeroka arteria w tym miejscu wcale nie musi być koniecznością. Pod budowę drogi wyburzono trochę starych domów. Niektórzy nazywali je zabytkami, no ale co ta za zabytek, którego nie ma w ewidencji. Przeważnie były to kamienice z przełomu XIX i XX wieku. Wiadomo – syf, malaria i substandard. Rozebrano domy frontowe, ale nie ruszono oficyn, przybudówek, kurników i wygódek. Udana pierzeja dawnej ulicy zmieniła się w wygon z randomowo rozrzuconymi szajerkami. By tak wykreowanej przestrzeni nadać pozór dawnego porządku i zadbać o uszy królików hodowanych w stodółkach, postawiono ekrany tłumiące szmer kół i silników. Ekrany zostały oklejone „ptakonaleśnikami” w kolorze czarnym, co ma zapobiegać sytuacjom, w których żywe ptaki zmieniają się w naleśniki. Między jezdniami nowej arterii udało się wygospodarować sporą rezerwę. Wspaniałe miejsce, by urządzić tu parking. Być może nawet strzeżony, dzięki czemu teren wzbogaci się o fajny płotek i stróżówkę. Brzmi znajomo?
Dlaczego komunikacja miejska przegrywa z samochodem?
Pewnie byłoby inaczej, gdyby ludzie przesiedli się do tramwajów i autobusów, ale z jakiegoś względu nie chcą tego robić. Może dlatego, że komunikacja jeździ w takcie wakacyjno-bożonarodzeniowym nawet wtedy, gdy nie ma wakacji i Bożego Narodzenia. Może dlatego, że na najbliższy przystanek trzeba dymać osiemset metrów. Może dlatego, że trudno jest odstawić do szkoły trójkę dzieci i samemu zdążyć do pracy, gdy korzysta się z transportu publicznego, a może dlatego, że wszyscy jesteśmy autoholikami, tylko nie mamy odwagi się do tego przyznać? O to wszystko pytamy naszego gościa – Martę Żakowską, autorkę głośnej książki Autoholizm. Jak odstawić samochód w polskim mieście.

Przeczytaj więcej na ten temat:
- Marta Żakowska, Autoholizm. Jak odstawić samochód w polskim mieście
- Jane Jacobs, Śmierć i życie wielkich miast Ameryki
Obrazy ilustrujące artykuły są kompilacją materiałów z wikipedia.org, fotopolska.eu, kpbc.umk.pl, fbc.pionier.net.pl, dostępnych repozytoriów motywów graficznych oraz zdjęć własnych.